Czy wy też tak macie, że pierwotny pomysł ulega przeobrażeniu o 360 stopni i powstaje coś zupełnie innego niż początkowo zamierzaliście zrobić? Albo, że kombinujecie z dodatkami, a okazuje się, że prosty pomysł byłby najlepszy. Jak tak mam i tak było z tym pudełkiem.
Pudełko miało być prezentem dla mojego męża, na różne pamiątki, z widokiem Nowego Jorku takim ze starej pocztówki w kolorze sepii, popękane krakiem dwuskładnikowym, postarzone patyną. Próbowałam na różne sposoby przenieść wybrany widok na pudełko: drukowałam na serwetce, papierze śniadaniowym, transferowałam. Wszystkie próby kończyły się fiaskiem. Kiedy w końcu wydawało mi się, że efekt jest zadowalający pokazałam je mężowi, z pytającym wzrokiem, czy ci się podoba? A on na to: może być, ale te plamy po kubku kawy to znikną, prawda? Wiedziałam, że lipa nie podoba mu się. Wyjęłam taki papier ze starą mapą świata, który kupiłam dawno temu i do tej pory nie znalazłam dla niego zastosowania. Nakleiłam na całość, polakierowałam kilkoma warstwami lakieru, dodałam metalowe ozdoby i już bez wcześniejszego pokazywania podarowałam w prezencie urodzinowym. No i zdziwiłam się, bo gdy mu wręczałam zobaczyłam błysk w oku. Spodobało się, hurra! Wniosek z tego doświadczenia taki - im prościej, tym lepiej.
Dodatkiem do pudełka była taka prosta wąsata karteczka
Asia
świetne pudełko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPerfekcja skrzynkowa :) Może kiedyś się nauczę :)
OdpowiedzUsuńa karteczka wąsiaste rewelacyjna!
Dziękuję Kasiu :)
UsuńPiękna ta skrzyneczka, niekoniecznie męska, bo i ja bym nie pogardziła taką :)
OdpowiedzUsuń